wtorek, 20 maja 2014

sinusoida

się spotykają. gdzieś. w szkole/ pracy/ na obozie/ rekolekcjach/ na zakupach/ u znajomych... gdzieś.
się spotykają. spojrzeniem/ dotykiem/ wspólnotą doświadczeń/ poglądów/ chęcią przeżywania... na wiele sposobów.

i te motyle w brzuchu: przyspieszony rytm serca; przyspieszone tętno; podniesione ciśnienie; drżenia mięśni; wyschnięte śluzówki; pulsacyjne wyrzuty hormonów.
i ptaszki ćwierkające. i tęcza nad głową. i słonko uśmiechnięte. i kwiatuszki pachnące. i też uśmiechnięte.
i trochę skrępowania. i pomyłek słownych. i chybionych gestów. i oswajania fizjologii. anatomii. fizjognomii. fizjonomii. filozofii.
i te rozmowy do późna. i plany potem już wspólne. i mieszkanie potem już wspólne. i życie potem już wspólne.


i ciężko im sobie wyobrazić, że to kiedykolwiek miałoby się zmienić. że tak, to na pewno nie miał nikt przed i nikt po nie będzie miał. i wszystkim życzyliby TEGO.
kryzysy? jakie kryzysy?! przecie nie u nas.

jakieś małe sprzeczki może. ewentualnie.
ścieranie się poglądów. ewentualnie.
drobne nieporozumienia. ewentualnie. rzadko.
troszkę irytacji. czasami. ewentualnie.

no, może czasem te skarpetki pod łóżkiem...
... śmieci wciąż w kuble...
... pusta rolka po papierze toaletowym...

no, może czasem bardziej na swoim chciałoby się postawić...
... inne kolory ścian chciałoby się...
... imię dla dziecka wybrać bez kompromisów...

no, bo przecież ile można się za rączki trzymać? przecież obiad trzeba zrobić. a dzieci też chcą tych rączek. i przecież to ich prawo. bo małe są.
no, bo przecież ile można się miziać i całować? przecież kurze trzeba wytrzeć, łazienkę umyć. a dzieci też chcą. i przecież to ich prawo.


i jakoś dwa równoległe światy się tworzą. chociaż nie wiadomo kiedy ten jeden wspólny świat się podzielił.





i sztuką jest te dwa światy trochę innych teraz doświadczeń, trochę innych teraz poglądów na pewne sprawy, trochę innego teraz odczuwania i przeżywania pewnych rzeczy, umiejętnie przeplatać i łączyć co jakiś czas na jakiś czas.
dwa odrębne szczyty i wspólna dolina.

liczą się te najdrobniejsze gesty, które trzeba nauczyć się dostrzegać.
obiad zrobiony bez proszenia. 
zakupy bez przypominania. 
dzieci na spacer w ramach spontanicznej akcji "wyzwolenia Matki/ Ojca" (człowieka, bądź co bądź).
i piwo kupione.
i ręka podana.
i darowany wyjazd do teściów.
i kibel umyty.

dopóki oboje CHCĄ. dopóki OBOJE się starają. dopóki OBOJE potrafią zejść ze swoich piedestałów. 
dopóty jest jeszcze szansa na motyle w brzuchu. i jeden świat pomimo.
bardzo w to wierzę.

8 komentarzy:

  1. Ja też.

    Choć czasem tak trudno walczyć z samym sobą - by się chciało.

    Celne! Bliskie mi. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to czasem mam wrażenie, że to życie to cały ciąg walk. Non stop się trzeba łokciami rozpychać, żeby lepiej było. A ze swoim ego, to chyba już wojna otwarta na noże :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. ha, no patrz, jak to do podobnych wniosków można dojść oddzielnie :) dobrze, że pewnie więcej takich odkrywców się znajdzie

      Usuń
  3. To ja też. Przepraszam, że po Was papuguję. Bo miłość jest najważniejsza.
    http://wystarczajacopl.blogspot.com/2014/05/zakochana-para.html
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, dobrze poczytać, że dobrze się dzieje :) a do linkowania ciekawych tekstów jak najbardziej zapraszam.

      Usuń
  4. Patrzę na daty i to chyba maj tak na nas działa.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)