bo bywają okresy. etapy.
bywa, że włączy Ci się celownik. namierzysz, wyostrzysz obraz i już wiesz. fajnal destinejszyn.
odczepiasz wtedy każdy możliwy nadbagaż, zakładasz klapki, jak u tej szkapiny od sąsiadów, co boi się drobić po ulicy pomiędzy mechanicznymi kuzynami.
koncentrujesz się, zmuszasz do wysiłku.
bywa, że masz dość. widzisz kątem oka kuszące oazy pseudo - spokoju. uruchamiasz trybiki wyobraźni Co By Było, Gdyby. i jakoś niby wiesz, że byłoby cudownie i klniesz do/na nieba, że pewnych rzeczy nie da się cofnąć. że nie da się stanąć przed lustrem z tuszem, żeby ręka nie drgnęła, kiedy rzucisz w cholerę ten swój wyśniony miliony lat temu cel.
swędzi bardzo i jedyne co wydaje się sensowne, to wydrapać do krwi każdą literę wypisaną z tyłu głowy, na dnie serca. zamazać. wypruć. wytrzebić. przekierować target.
a jednak spinasz poślady.
zagryzasz wargę i ocierasz łzę.
masz to zakorzenione poczucie obowiązku. i ambicję, nie wiadomo skąd. i nadzieję. trochę głupią, ale zawsze. taka mać i tak lepsza niż żadna.
tak mówią.
więc się trzymasz. wgryzasz się w osuwający się grunt. zagłuszasz podszepty Niepewności i Poczucia Bezsilności. i brniesz po kolana w gęstniejącej niemocy.
...
czasem udaje się dobrnąć.
czasem udaje się udowodnić sobie, że Cię stać. że wysiłek ma pokrycie.
czasem dostajesz do ręki namacalny dowód walki z sobą o siebie.
są fajerwerki i motyle w brzuchu.
jest to elektryzujące napięcie przed rozstrzygnięciem.
ręka drży, głos do wtóru.
może i skoczysz raz w amoku radości. ewentualnie zatańczysz szybki taniec szamana.
może i zęby wysuszysz trochę do szyby/ ekranu/ lustra... co się nawinie.
może i czujesz to wewnętrzne puchnięcie Własnej Wartości. i myślisz, że pojemność płuc, to na pewno masz jakąś dziś większą.
ale do ludzi to wyjdziesz już półgębkiem.
no, ba. nic tam. wcale nie tak wiele, ot, przypadkiem. udało się.
i sączysz ten półuśmiech, cedzisz dwa słowa przez szparę między-zębową. uprzejme. jak najbardziej obojętne.
a w środku puchniesz. bardzo prywatnie i osobiście puchniesz sobie na miarę potrzeb własnego ego.
i jakoś oko błyska.
i głowa ciut wyżej czołem zaciąga.
i dołek w poliku taki głębszy.
i wiesz, że to tylko Twoje.
cieszyć się, czy płakać?
Gratulejszyn. Całą gębą i bardzo publicznie. Na ekranie/monitorze. Głośno.
OdpowiedzUsuńBo zasłużone.
Jesteś WIELKA. Całuję i ściskam!
:)))
Dziękuję :* A, niech będzie, że też tak trochę publicznie.
UsuńI nawet publicznie zarzucę wdzięcznego całuśnego dzioba :)
Cieszyć się, cieszyć i pierś wypinać po ordery. dałaś radę choć wiatr w oczy i wszystko, co powyżej opisane. Tym bardziej się cieszyć trzeba i puchnąć. Należy się, a co :))))
OdpowiedzUsuńtoś mnie dopompowała :) dziękuję.
UsuńJahuuu! Wreszcie!
OdpowiedzUsuńA zatem pod tym koszmarnym milczeniem się dziaaało. Działo. I zadziało!
Kochana, nawet półgębkiem promieniejesz :). A motywacja półgębka aż nadto mi bliska...
Brawo, brawo, brawo :) !
:D dzięki :)
Usuńi uwierz, że to milczenie też było dla mnie koszmarem. ale nic to. było minęło, a co było, a nie jest i w ogóle.
buziak powitalny :*
Nic - przypadkiem. Nic - udało się. udało się - bo ciężko zapracowałaś, bo byłaś konsekwentna. BRAWO!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) teraz rzeknę jeno: Uff :)
UsuńCiszyć się, cieszyć. Nie dać sobie wmówić, ze wrażliwi to już nie mają racji bytu. I pokochać siebie. Wreszcie, bo warto dla siebie i warto obiektywnie. W Twoim przypadku obiektywnie warto! No i gratulacje!
OdpowiedzUsuńNo i powiem Ci, że z tą uciechą jednak nie tak najgorzej. Całkiem nieźle mi ostatnio wyszła :)
UsuńI obiektywnie bardzo dziękuję :)
Agnieszka Osiecka napisała wiersz w obronie Osób Wrażliwych.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite ile mieścisz w sobie wiedzy na każdą okazję, Studnio Bez Dna :)
UsuńDzięki za nieustającą możliwość edukacji.