czwartek, 30 października 2014

czwartek, 23 października 2014

dziewczynka

a było tak.





dawno, dawno temu, w innej czasoprzestrzeni, za borami, strumykami i z wieloma marzeniami żyła sobie całkiem obca dziewczynka.
całkiem obca była głównie sobie i pewnie Król i Królowa znali ją lepiej niż ona sama siebie.
a może wcale nie.

dziewczynka głowę miała zupełnie nieadekwatnie powiązaną z resztą anatomii i wrażenie, że nikt jej nie rozumie i nie kocha i że w ogóle. pływała sobie po różnych kałużach, człapała wespół w zespół z różnymi istotami świata równoległego jej bez specjalnej nadziei, że grom z nieba ją przydybie i oto stanie się Dziewczynką Adekwatną Do Sytuacji i Powiązaną Z Resztą Anatomii.
bez konkretów pod pasmami blond, za to z masą kajmakową różowo- błękitnych marzeń i wyobrażeń rzucało nią to tu, to tam. w przypływie nagłych natchnień z wewnątrz oraz zewnątrz dokonywała kolejnych wyborów. o dziwo, świadczących o zmyśle praktycznym!

któregoś dnia dziewczynka spotkała na mrocznej ścieżce światełko w tunelu, które okazało się być swoistym Rycerzem pomostującym kontakt ze Światem Równoległym. dziewczynka stawała się coraz bardziej adekwatna.

innego dnia okazało się, że chaos dziewczynki został zepchnięty na pobocze, a w Jedynej Właściwej Czasoprzestrzeni pojawiły się dodatkowe światełka. wszystko tak pięknie błyszczało wokół, że dziewczynka zapomniała na jakiś czas o tym, jak bardzo kiedyś była nieadekwatna.

i w końcu jeszcze innego dnia, zainspirowana pewnym brudnoczerwonym liściem spływającym z pewnego dojrzałego, pomarszczonego drzewa, udała się w zakamarki retrospekcji.
i przydybał ją grom z nieba. 
i stała się Dziewczynką Adekwatną.

bo zdała sobie sprawę z tego, że jej wychuchana masa kajmakowa przeterminowała się już w dużej części. tej znaczącej.
a oddała to tak całkiem bez wysiłku.

rażona jasnością i logiką uświadomiła sobie, że jednak nie żałuje. że można by to nazwać poświęceniem, gdyby w tym czasie wiedziała, jaką monetą przychodzi jej płacić za tylko jedną z łyżeczek kajmaku. i już teraz wie, że czasem za jedno różowe marzenie trzeba płacić tuzinem błękitnych, żeby nie zgubić sensu wybranego różu.
i jakoś jej to bardzo nie przeszkadza.
ale.





ale teraz już wie na pewno, że jest Bardzo Adekwatną Dziewczynką. trochę podobną do drzewa o brudnoczerwonych liściach.







środa, 15 października 2014

środa, 8 października 2014

kiedyś

zawsze lubiłam dzieci.
ale chyba coś mi się stało...





szła na zajęcia. wysoka blondynka, może chwilę starsza. a może przez ten wzrost dodałam jej powagi.
była już tu wcześniej, więc chętnie pokazała gdzie szatnia, sala, omówiła metody płatności i uraczyła refleksją o kadrze. miła, wesoła, bez barier komunikacyjnych, niedomówień. 
łatwo ją było lubić. 
kiedyś chętnie bym podtrzymała kontakt.
ale...

szła na zajęcia z synem. całkiem sympatycznym, ruchliwym chłopcem. 
kiedyś chętnie poszłabym z nimi na kawę i miałabym nawet frajdę z pogaduszek z małoletnim człowiekiem.
ale...





chyba coś mi się stało.
chyba już nie lubię dzieci. innych.
przeraża mnie myśl o kawie z czwartym dwunożnym krzykaczem. przeraża mnie perspektywa pogawędki pomiędzy kredkami i setną łódeczką origami.
zaszywam się w swoich dziwactwach na uboczach.