jako matka ze stażem i żona z rozstępem i nerwem na wodzy buduję chałupę 200m od budynku X, bez ogrodzenia. ze wspólną bramą.
bo może i wolałabym, żeby to było w lesie, żeby czuć zapach sosny i jagód. bo może wolałabym nie czytać z tej podniesionej brwi i lakonicznie przeciągniętej samogłoski. może wolałabym nie wojować "na słówka" dziesięć razy dziennie. może rzeczywiście wolałabym jeszcze kilka innych rzeczy.
ale...
ale kto lepiej nauczy moje dzieci grać w siatkę? kto zrobi lepsze mielone z sałatą ze śmietaną na słodko? kto poda im bułę z masłem w brudne, styrane rowerem i piaskownicą łapska, tak żebym nie widziała (a wiem, że taka smakuje najlepiej, bo sama żarłam jak opętana w dzieciństwie)? kto będzie czekał na nas z ciepłym obiadem, kiedy wrócimy z wojaży wakacyjnych? kto bez słowa wyczyta z mojej podniesionej brwi i lakonicznie przeciągniętej samogłoski, że mi się obiad przypalił? a jak mi już nie starczy czasu czy cierpliwości, to kto mi da ten spokój ducha, że są jeszcze inne uszy, które skarg wysłuchają i są jeszcze inne ręce, które utulą żal do rodzicielki?
jest tak wiele "ale".
w okresie idealizmów nie sądziłam, że kiedykolwiek taki kompromis będzie mi tak bardzo na rękę. i że będę jeszcze dążyła do sąsiedztwa kąśliwych żarcików i maślanych oczu.
a ponoć z rodziną to najlepiej na zdjęciach się wychodzi... ja tam akurat na zdjęciach wychodzę słabo. może na szczęście :)
wyciskacz łez:
Cudnie. Dwieście metrów to całe hektary:) Ja się wybudowałam o dziesięć mniej więcej. Refleksje te same. Czuwaj!
OdpowiedzUsuń10m! z okien pewnie można sobie machać i wołać się na kawki bez wychodzenia na dwór :) świetnie
OdpowiedzUsuńA nawet podsłuchiwać kłótnie małżeńskie:) Bo z teściami mieszka i moja siostra z bratem męża:) Taka konfiguracja.
UsuńTo macie zakręcony układ :) u nas będzie jeszcze moja babcia na podwórku, a za siatką wujek. Reszta też tak blisko, ze w sumie mieścina należy do nas ;)
UsuńA więc już niedługo przybędzie kurzu do sprzątania, podłogi do odkurzania, kafelków do wypucowania... ale to nic. Bo nic tak nie zabija miłości, jak brak miejsca odosobnienia oddechów, spojrzeń i myśli. Ja w pokoju z kuchnią (38m2) z jednym dz i jednym mężem, przez 15 lat. Co najmniej o 13 lat za długo w ciasnocie. A sąsiedztwo rodziny może być super. B
OdpowiedzUsuń38m2?! Serio?! Ale przeżyliście jakimś cudem ;)
UsuńMi też się wydaje, że co za blisko, to niezdrowo. Trzeba mieć jakąś przestrzeń, bo czasem o rękoczyny nietrudno.
Swoją drogą, mam wrażenie, że paradoksalnie tego sprzątania będzie trochę mniej. Każda rzecz w końcu będzie miała swoje miejsce i uniknie się stert, z którymi nie wiadomo co zrobić. Mnie zabija teraz tłok nie osobowy, ale materialny. Mam nadzieję, że ten kurz rozejdzie się jednak po kościach :)
Do rękoczynów nigdy nie doszło, ale do gęboczynów, a jakże. Pomimo - przeżyliśmy. Kiedyś, to znaczy kiedy wychodziłam za mąż, zapewniałam, że nawet w psiej budzie, byle z Tobą Kochany... Potem "buda" jednak za mała była dla naszej trójki i psa - bo o nim zapomniałam.Przestrzeń życiowa niezbędna jest do ... życia. Więc szybkiego spełnienia marzeń - przestrzeni przybywaj! Beata
Usuńamen, jak nic :)
Usuń