środa, 12 marca 2014

ideał

biega powoli, z rozwagą omijając przydrożne słupy, kałuże i psie kupy na trawnikach.
płacze w uzasadnionych przypadkach stłuczonej nogi, ew. skrajnego zmęczenia.
"na ręce" dopomina się w ww. przypadkach.
krzyczy przede wszystkim z uciechy w dopuszczalnych normach natężenia dźwięku.
potrafi asertywnie powiedzieć wyraźne "nie" obcemu.
wymienia poglądy przy użyciu argumentów słownych, ew. logicznych.
przy stole zjada posiłek siedząc podczas nienachalnej konwersacji.
nie zniechęca się niepowodzeniem czy bezsilnością.
w sklepie przechodzi obok jajek niespodziewanek bez nadmiernej ekscytacji.
śmiało zawiera nowe znajomości.
... itd. itp.





żadne z moich dzieci takie nie jest. ale gdyby wyciągnąć średnią z każdego, to miałabym super-dziecko całkiem podobne do mnie (czy raczej mojego wyobrażenia o sobie).


nauka akceptacji jest jedną z bardziej wartościowych lekcji, jakie odebrałam od moich dzieci.

2 komentarze:

  1. Ideałów nie ma. Na szczęście. Umarłybyśmy z nudów, choć wydaje nam się że byłybyśmy szczęśliwe. Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dążenie do szczęśliwego ideału potrafi zatruć radość z poznawania ciekawego nie - ideału. Sto procent racji: tylko nam się wydaje, że to takie cudowne :)

      Usuń

dziękuję :)