środa, 18 marca 2015

brzechwa

jadam czekoladę mleczną ze słonymi paluszkami. i chleb z musztardą.

mam Święty Czas Kawy, która nie może być "na sucho", jak powiada Tata. obowiązkowo trzeba ją zagryźć glukozą z węglowodanem.

czytam tylko jedną książkę na raz.
wybieram ją czasem i kilka tygodni, bo wiem, że dopiero po ostatniej stronie będę zdatna do spożycia w towarzystwie.

szorstkie, przesuszone strony z żółtaczką, wertowane kilka dekad temu, mają dla mnie coś pociągającego. i nie jest to zatęchły, grzybiczy zapach. w strukturze papieru przykucają artefakty, grubsze włókna, "pieprzyki", które z zacięciem osobowości anankastycznej pieczołowicie wydłubuję obgryzionym paznokciem.

czytam, idąc na przystanek, bo w autobusie już nie mogę. 
kilka razy uderzyłam już w słupek znaku drogowego.

kiedy sprzątam, zaczynam od szczegółów - szczoteczki do zębów wybielającej fugi. przygnębiających konstrukcji XXL staram się nie zauważać.

nie cierpię cerować.
mam w kolejce klientelę od roku. i ciągle liczę na ekspresowy naturalny rozpad materiału. jak dotąd nadaremnie.

mam słabość do planów. z wykonawstwem zawsze było gorzej. 
ale odwiedziłam już niejeden zakątek tego świata w ten sposób i biegła jestem w niejednym hendmejdzie.

nie lubię pogadanek na tematy oczywiste i pytań retorycznych. dostaję wysypki z napadem wścieklizny wewnętrznej przy swądku "romantycznych" i "uduchowionych" ciągot rozmówców.
działam jak TVN. lubię fakty. i proste zdania.

głupio suszę zęby do wszystkiego. 
asertywność to dla mnie słowo w języku UFO. to samo ma się ze zdrowym dystansem, obiektywizmem i rozwagą w słowach.

ciągle mi się "chce". tak ogólnie.
z tego wnioskuję, że jeszcze dycham.






...jestem mądra, jestem zgrabna, wiotka, słodka i powabna...







małe anomalie przyrody.
przyglądam się sobie z rozdziawioną gębą.
ile to człowieka kosztuje wysiłku i ile lat trzeba przedreptać, żeby dowiedzieć się o sobie tak prostych rzeczy.

13 komentarzy:

  1. Się podsumowałaś. Dorzucę Ci dwa, a właściwie cztery znaczki. Tak dla precyzji i ścisłości. Weź no wrzuć "romantycznych" i "uduchowionych" w te śmieszne kreseczki i spójrz - lepszego pomysłu na towarzyszące wymawianiu tych słów wywracanie oczami, ironiczne skrzywienie warg itp. nie mam. Ale może też być, że się straszliwie mylę, w takim razie z góry sorry. Fajnaś :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, rzeczywiście :) zgodę przypieczętuję aktualizacją :*

      Usuń
    2. Ale to nie była poprawka poprawnościowa ;), chodziło mi o to, że uduchowieni i romantyczni nie są pseudouduchowieni i pseudoromantyczni.

      Usuń
    3. :* wiem, ale pasuje i tak bardziej tym bardziej :)
      fajna jesteś, wiesz?, z tą dydaktyczną intuicją ;)

      Usuń
    4. Ło matko. Dzięki, że rozumiesz.

      Usuń
  2. Ileż Ciebie jest we mnie :) Ale sporo tez Cię nie ma :) Znaczy, że nie jesteś mną - eureka :)))

    Nie jestem (już) zgrabna, wiotka i powabna, a może i mądra nie jestem ......
    Ale... podoba mi się jak wciąż się zmieniam i ciągle odkrywam siebie na nowo ( z rozdziawioną gębą :)))
    Masz rację ... ile to kosztuje wysiłku ...
    Uścisków moc zostawiam dla Ciebie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja się jeszcze łudziłam, że to poznawanie jednak się zakończy kiedyś?
      Głupio, bo głupio, ale chciałoby się mieć swój obraz na swoje podobieństwo uformowany w głowie. Chociaż pewnie byłoby nudno, nie?
      I fajnie, że coś wspólnego jest :)

      Usuń
  3. Eksploruj się dalej, pliz.

    Zdążyłam polubić bohaterkę, za rzadko mi miga przez ten alternatywny nierealowy świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, kopię co jakiś czas. Szczególnie, jak zada Ci pytania taka MSNL i się okazuje, że w sumie odpowiedź na pytanie o śniadanie :) nie jest taka oczywista (nie, wcale nie przypominam Ci o takiej jednej Award :P).
      A to lubienie to bardzo vice i versa nawet :* a real z nierealem lubi się czasem przeplatać, nie? :D

      Usuń
  4. Brzechwa, opierzona część strzały...

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)