czwartek, 5 lutego 2015

plasterki

to był piękny rok. ostatni. szósty.
koniec etapu tak długiego, że zabrakło mi nadziei na hepi end. a jednak.
życie pełne jest niespodzianek...






rok wart zapamiętania.
wprawdzie nie porażałam wiedzą i równowagą emocjonalną na egzaminach, ale jednak parłam dziarsko. jak przy porodzie. byle do końca, jeszcze tylko raz i drugi i będzie po wszystkim.
to nic, że ósme poty, że sińce z dołami, że poczucie niemożliwego, że ból egzystencjalny wszelkich wypustek rozlazłego organizmu. przecież już cofnąć się nie da.
więc dotarłam. doparłam. i dali mi zaproszenie, bym odebrała moje dziecko - Dyplom - z Rąk Zacnych. 10 w skali Apgar.

i był to grudzień AD 2012, a ja zażywałam drugiej strony barykady z wysłużonym L4 oraz wybujałym profilem dziewiątego miesiąca. i zaciskałam kciuki, krzyżowałam palce, chuchałam na śniegowe trawniki i kwiatki Dziadka Mroza - oby tylko nie powić przed Wręczeniem z owych Rąk małej książeczki ze zdjęciem opuchniętej i nafaszerowanej hormonami Absolwentki.

nic się nie liczyło. 
pożyczona bardzo elastyczna i za krótka kieca.
obcas za wysoki, ale tylko taki pasował. 
temperatura, w której niedogolone włoski przymarzały do rajstop.
miejsce na parkingu kilka przecznic za daleko.
setki twarzy, setki oczu, zdawkowe słowa i sztywność karków.

płynęłam na fali spełniającego się marzenia. tego, co to zawsze wydawało się nierealną mrzonką zakompleksiałego umysłu. płynęłam przez zamarznięte kałuże, z podporą Jedynego Pewnego Ramienia, wśród wróbli szukających okruszków. i byłam taka dumna. taka spełniona i spełniająca się. pewna nieograniczonych możliwości, jak Kate Winslet na dziobie Topielca.






teraz miał iść nasz rządek. gęsiego, dziarsko, pierś do przodu, broda wzwyż. po parkiecie na scenę. (płynę, trochę się wspieram na ramieniu znajomego - nieznajomego. trochę chyba ślisko. i te schodki takie strome... ale co tam, płynę przecież...).
w rządku. uścisk Zacnych Rąk. banan najbardziej dojrzały, na jaki można sobie pozwolić. klepu klep po Dziewiątym Miesiącu. haha, zapraszamy do Kliniki. niech nam płodzi młody lekarz, haha. doskonale. (no, to jeszcze raz te schodki i już. cudownie. mam, trzymam dowód końca kieratu lat wielu. o, już widzę krzesełko...).









wielkie !ŁUP! wstrząsnęło klepkami historycznego parkietu.
wieloryba wyrzuciła siła odśrodkowa: płetwy do góry i zwinny szpagat i trochę na pingwina i trochę na kołyskę. zafalowało wkoło od 10 w skali Beauforta.
- lekarza! niech ktoś wezwie lekarza! - zagrzmiała z balkonu pewna delikatniejsza dama nie z branży.








ponoć z wysoka upadki bardziej bolą. kilka plastrów na pewnych poczuciach jeszcze nie chce się oderwać.


co ja mówiłam?... a. życie jest pełne niespodzianek.

HAPPY END

14 komentarzy:

  1. Spóźnione, ale szczere (do bólu :)) gratulacje z powodu dopłynięcia i książeczki. Radości nieprzemijającej ( zbyt szybko, albo wcale).
    Z biegiem lat, z biegiem rzek satysfakcja tamtego dnia jakoś mi tak przygasła i zbladła we wspomnieniach. Potem nadeszły kolejne książeczki i zdublowane - czyli kwadratowe. Ten pierwszy raz jednak jest najpiękniejszy :)))
    - Dzięki Anko, że mi przypomniałaś. dzięki , że się podzieliłaś :)))
    Uściski, B

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana... noż klasyka. Klasyka, klasyka.

    Gwiazdorsko, z mocnym akcentem, a prekursorsko przecież.

    Bo, cóż, zdarzyć się może:

    http://www.polskatimes.pl/artykul/769565,oscary-2013-imponujaca-suknia-i-spektakularny-upadek-jennifer-lawrence-video-zdjecia,id,t.html

    - ale Ty byłaś pierwsza, nieprawdaż?

    Powiem tyle: takie upadki mogą zdarzyć się tylko tym najsilniejszym. Nie tylko nie pozostaną na glebie, ale jeszcze ciut się odbiją, by polecieć.

    Wyżyny zatem na porządku dziennym u Ciebie. Już rozumiem,

    Leć, leć, Kobieto. Tak fajnie się z Tobą patrzy z góry.

    Mi też coś przypomniałaś. Dzięki.

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby to były prorocze słowa, ciekawe gdzie mnie poniesie. Byle nie jak Łajkę :)

      Mam nadzieję, że wspomnienia trochę mniej drażniące i spektakularne. Albo spektakularne li i jedynie :*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. A skąd :) za dwa tygodnie i jeszcze mnie wywoływali. Za twarda ze mnie wieloródka, żeby taki byle piruecik mi zagroził, a wewnętrzna Poczwara też całkiem uparta osóbka ;)

      Usuń
  4. Reportaż o dziewczynie którą targają miłość, nadzieja, zmęczenie i trwoga. Dziewczynie która jest dzielna i bierze na swoje bary wszystko, czego świat od takiej dziewczyny wymaga. Daje radę nie tracąc wrażliwości, pełna refleksji i spełnienia. Bardzo mi się podobało. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jakże mi miło :) i patrz co robi z człowiekiem podczytywanie doskonałych tekstów reportażowych. Sama ręka prowadzi. Kto by pomyślał :)
      Dzięki, serio bardzo.

      Usuń
  5. Darzę szczerym podziwem Tę Osóbkę, ale z perspektywy własnych upadków pod ciężarem bycie dzielną i branie na swoje bary wszystkiego, czego świat wymaga brzmi dla mnie niepokojąco. Świat jest niewdzięczny i pazerny. Chce więcej i więcej. I nie zapłacze, kiedy upadasz pod ciężarem tego wszystkiego, co wzięło się na bary, bo wymagał. Przepraszam. Stara już jestem i zgorzkniała. Ale Cię uwielbiam i to chyba dlatego. Całuję, Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj. Myślę sobie, że etap zadowalania wszystkich dokoła ("świat") każdy musi przejść. Grunt, żeby obudzić się odpowiednio wcześnie.
      Zawody i upadki wpisane są chyba w "dochodzenie" do dojrzałości i gruntownie własnych przekonań. I chyba w rozwijanie mądrej wrażliwości.
      Mam tylko nadzieję, że uda mi się być na tyle blisko, żeby, jako matula, parę rzeczy podpowiedzieć, wytknąć palcem i ten etap nie będzie dzięki temu zbyt długi. Obym sama miała na tyle trzeźwą głowę, by wyłapać takie tendencje w odpowiedniej chwili :).

      I powiem dobitnie: NIE JESTEŚ STARA I ZGORZKNIAŁA, ale wrażliwa MŁODA Matka. I uwielbiam Cię z równą pasją :*

      Usuń
  6. Zaglądam i zaglądam. I czekam na kolejny wpis. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) będzie, już się ogarniam, jeszcze sekunda :)

      Usuń

dziękuję :)