bo wakacje są po to, aby w nich się zatracać i wysysać promienie, wylizywać pompowane baseny, głaskać pozdzierane strupy.
po to są, aby nie musieć. absolutnie. pozwolić sobie na zapomnienie o obiedzie i zjedzenie w zamian lodów. na nieumycie zębów i zaśnięcie w ubraniu.
są po to, aby dziergać misterne plany przez cały zimowo - roboczy czas, a potem z nich rezygnować bądź modyfikować je lawinowo.
bo to wszystko jedno, czy leje strugami, czy wypala kolejne znamiona. co by nie było - to tylko wakacyjne załamanie pogody. a w wakacje wszystko jest dobrodziejstwem, bo najważniejszy jest w nich przecież czas. dużo czasu. brak pośpiechu. wolny oddech. wolne wybory.
więc ja wybieram: składaną parasolkę. różowe okulary. nowe bikini. nowe rozstępy i dodatkowe centymetry do odsłony na plaży. wybieram nie bardzo się przejmować oponką polegującą na udach w pozycji siedzącej i praktycznym niebytem garderoby zdatnej do noszenia. wybieram wybrać nowe gry na deszczowe przed - i popołudnia i wybieram nie zapomnieć zabrać kaloszy. ewentualnie wybieram poświęcić nowe sandały w imię dobrej zabawy i uczczenia luk w pamięci.
wybieram moje Wakacje. ostatnie przed powrotem do pracy w nastepne.
bo nie wie się, co się ma, dopóki tego nie zabraknie. a jednak dosyć przykre to powiedzenie o nocniku i ręce...
Ja również w wakacje pozwalam sobie na więcej. Na nieszukanie pracy, choć już powinnam zacząć, na nieposyłanie córy do przedszkola, choć już w zasadzie jest zdrowa, na parówkę na obiad, bo po plaży nie chce się robić porządniejszego:)
OdpowiedzUsuńparówka to moje wspomnienie z dzieciństwa. obiad parówkowy w każdej odsłonie zawsze wymiatał :) (szczególnie w wykonaniu Taty)
UsuńPrzez cały tydzień pozwalałam sobie na nierobienie obiadów, bo w kuchni robiło się nieznośnie. COŚ jedliśmy. JAKOŚ. Od dwóch dni pozwalam sobie na nicnierobienie, obiboctwo i masakrę zaległości, bo mąż urlop kończy... I inne takie "pozwalam sobie".
OdpowiedzUsuńŁapaj te wakacje i pozwalaj sobie śmiało! Jak miną i tak będzie ciężko, trzeba przynajmniej cierpieć za COŚ, a nie za namiastki.
to jest kwestia kolejna warta uwagi: atmosfera kuchni przy spiekocie...
Usuńa namiastkom mówimy stanowcze NIE! :)
i masz rację, choć by to były tylko trzy dni "łikendu" w wakacje
OdpowiedzUsuńkażdy dzień PORZĄDNYCH wakacji nie jest dniem zmarnowanym :)
UsuńBoszzz... a kto by w kuchni chciał siedzieć w taka pogodę.. Jakaś jarzynowa z mrożonek siakiieś tam naleśniki z dzemem. Wakacje są po to by odpoczywac od wszystkiego niedobrego.Tak więc łap kazdą chwilę każdy promień słońca nawet kroplę deszczu byle na luzie i bez obowiązków-wiolina
OdpowiedzUsuńmrożonki są wyjątkowo poręczne i milusie na nasze tropiki :) te kilka tygodni zawsze mnie na nowo przekonuje, że jednak warto sobie pomrozić, choćby nie wiem jak się nie chciało pakować w torebeczki i pudełeczka. samo otwarcie odrzwi i powiew bieguna jest wystarczającą nagrodą :)
UsuńWybieram wpisywanie się tu o wpół do jedenastej w nocy zamiast spania, chociaż za jakieś sześć godzin wstanę, a za sześć i pół znów tu usiądę. Wybieram czytanie w miejscu, gdzie się nie chce i wcale nie trzeba zmieniać jednego słowa, jednego przecinka wyrzucać lub wstawiać ani domyślać się, co "poeta" miał na myśli, bo z tego, co raczył napisać, trudno dojść do głębi jego intencji. Po całym dniu czytania i doprowadzania do stanu "używalności" tekstu "niewybranego" rzut oka na krótką i doskonałą w każdym pikselu formę jest jak szklanka zimnej wody z cytryną w upalny, lepki dzień. Dlatego wybieram. Dzięki.
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że masz rękę do wyborów ;) ja Ci robię za nalewkę, a Ty mi za miód pitny 😋 dzięki Ci, Balsamie Na Całe Zło
UsuńNajważniejsze to się odnaleźć w tym potwornym świecie:))))) I słodzić.
UsuńA jakże :) mniam!
Usuń