stój, poczekaj, nie tak szybko...
nie skacz, nie tam i nie tak...
nie wchodź, nie wspinaj się, nie biegnij...
uważaj, bo spadniesz, bo ostre, bo twarde, bo...
z każdego zakamarka, zza rogu, zza drzwi zerka wielkimi oczami Pan Strach z Panią Wyobraźnią. szepczą na ucho, wytykają palcami i robią głośne "buuuu!".
oglądasz znane komody po raz setny, oceniasz kanty i wypukłości, gładkość powierzchni, wystające śruby. cały czas dowiadujesz się o nowych właściwościach starych piernatów oraz o nowych możliwościach własnych Dwukopytnych galopujących po stale zmniejszającej się powierzchni.
i oczy robią Ci się coraz większe.
aż w końcu nadchodzi taka chwila, że trafi do Ciebie, co "mówi się" w jakiejś tam bliżej nieokreślonej przestrzeni.
że niby nie ma co tak panikować. że dzieci, to jednak elastyczne stworzenia i muszą trochę poszaleć. trzeba dać im przestrzeń, możliwości. nie można tak ciągle biadolić i zwracać uwagę. czasem lepiej nie patrzeć, a przynajmniej przymknąć oko, ewentualnie ucho...
i przymykasz. na sekundę.
- maaaamaaaaaa!!! - w małej białej twarzy dwa stawy oczu - W. ma dziurę w głowie...
ze środka czoła z siłą rwącą pędzi czerwone pasmo i barwi koszulkę. "dziura w głowie, dziura w głowie, dziura w głowie..." - dudni w uszach pociąg. myśli.
zamrożone zwoje powoli się rozpędzają, impulsy zaczynają skakać między przypadkowymi komórkami i z zastygłego chaosu wydobywa się znajoma Pani Wyobraźnia podsycona obrazami z lat nauki. losowo, byle jak, bez namiastki logiki i prawdopodobieństwa pędzą na pomoc wszelkie możliwe Powikłania i Stany Nagłe z Przypadkami Szczególnymi.
ale nic to.
zszyte. opatrzone. pogłaskane.
i głowa. i nadgryzione nerwy.
gdzieś tam na wakacjach, niedziela oczywiście.
róg brodzika. dywanik łazienkowy.
o jeden podskok za dużo. o jeden ząb mniej, o jedną bliznę więcej.
i jeszcze jeden i jeszcze raz! w rytm przyśpiewki, a dlaczegóż by nie? kolejne skoki, przewroty, upadki, szycie.
kolejne potoki wsiąknięte w ręczniki, trwałe ślady dzieciństwa.
już trochę okrzepłaś i byle cięcie nie robi na Tobie wrażenia.
nauczyłaś się oddychać, wyłączać obrazki w głowie, masz utarte szlaki "na wypadek".
i ciągle się dziwisz, że jednak dzieci przeżywają dzieciństwo.
że sama przeżyłaś swoje.
i patrzysz na własne blizny już całkiem inaczej.